czubaj czubaj
319
BLOG

Nasze losy w rękach listonoszy

czubaj czubaj Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Mam w sądzie sprawę o zapłatę a dokładniej, zostałem pozwany. Powództwo jest zupełnie pozbawione podstaw ale sprawa w sądzie jest. Powódka (w mojej ocenie ewidentnie niezrównoważona psychicznie) niczym nie ryzykuje - nie ma żadnego majątku ani dochodów, została zwolniona z kosztów sądowych. Jeżeli zatrudniłbym profesjonalnego pełnomocnika (radca prawny, adwokat) i poniósłbym koszty owego zastępstwa procesowego, to po wygraniu sprawy i zasądzeniu zwrotu kosztów od powódki, nic od niej nie odzyskam ani ja ani komornik, bo jak wyżej. No ale do sedna przechodzę, czyli co by było gdyby...

No bo tak, sąd wydał nakaz zapłaty, to się robi bez obecności stron. Doręczył mi odpis nakazu zapłaty a ja wniosłem sprzeciw załączając potwierdzenie zapłaty faktury o zapłatę której ona do sądu wystąpiła. Potwierdzenie przelewu z numerem faktury w tytule - sprawa oczywista. 

A co byłoby gdyby listonoszowi nie chciałoby się doręczać poczty i co niektórym nie doręczałby? Albo akurat mnie bo mnie nie lubi nie wiadomo za co? Albo gdyby ta powódka dogadała się z nim (dowiedziawszy się który listonosz doręcza w mym rejonie) aby, gdy przyjdzie przesyłka z sądu, to żeby nie doręczył mi jej? Facet mógłby później twierdzić, że nikogo w domu nie było i zostawił dwukrotnie awizo w skrzynce. No i jak mu udowodnię, że nie zostawił awiza?

A co to oznaczałoby w owej sprawie sądowej? Ano to, że nie wniósłbym sprzeciwu od nakazu zapłaty którego nie otrzymałem, nie wiedząc o tym. Nakaz zapłaty uprawomocniłby się (dwukrotnie awizowane pismo zwrócone do nadawcy uważane jest za doręczone) po czym odwiedziłby mnie komornik. Sprawa nie do odkręcenia! 

czubaj
O mnie czubaj

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka